poniedziałek, 30 listopada 2015

Listopadowa depresja i deserki Rafaello




Listopad potrafi być piękny. Mogłam go docenić robiąc długie tereny z Arabellą w niezbyt mocnym ale wciąż ciepłym słońcu i ganiając lisa na gonitwie z okazji św. Huberta. Mogłam odczuć go w spacerach z Rudziszonem wśród szeleszczących liści i muśniętych pierwszym mrozem trawach lub jeżdżąc autem,słuchając Poluzjantów i obserwując jak wiatr tańczy z liśćmi swojego walca. Niestety Listopad potrafi też być ciężki, przytłaczający z pochmurnymi, ciemnymi dniami. Potrafi zacinać deszczem o szyby, przeszywać zimnym wiatrem do szpiku kości, zaskoczyć coraz to szybciej zapadającym zmrokiem lub zsyłać senność na moje,wciąż nie przyzwyczajone do zmiany czasu powieki. Tak, jak zrobię szybkie podsumowanie to listopad zdecydowanie nie należał do mnie. Choć nigdy nie miałam stanów depresyjnych, moje listopadowe, chroniczne zmęczenie może być do niej preludium. Czasem zazdroszczę niedźwiedziom, instynktownie wyczuwają nadchodzącą zimę,pakują swoje futerko do gawry i śpią aż do pierwszych wiosennych promieni, które zwiastują lepsze czasy. Nie wiem skąd się u mnie bierze ta ciągła senność, coraz częściej zastanawiam się czy przespanie całej doby coś by pomogło??? Na szczęście dziś mamy ostatni dzień listopada i mam zamiar odciąć się grubą kreską od tego co było. Wiem,że z każdym dniem mój humor będzie się poprawiał,bo wraz z nadejściem grudnia zacznę radosne odliczanie do świąt. Dziś wędrując po alejkach mojej ulubionej Biedronki cieszyłam oczy świątecznym asortymentem i poczułam przebłysk nadziei. Nawet szalejąca wichura, racząca nas na zmianę to deszczem to gradem nie zmieniła mojego samopoczucia.
Oczywiście gdy nie mam akurat świątecznych bibelotów na oku lubię poprawić sobie humor czymś pysznym. Zazwyczaj gdy moje samopoczucie oscyluje w niżach to mój czasoumilacz musi być przygotowany ekspresowo. Rafaello nie muszę reklamować, wszyscy znamy ten kokosowy przysmak. Podejrzewam,że ma tyle samo wielbicieli co i przeciwników. Ja osobiście zasilam szeregi tych pierwszych. Deser Rafaello lub jeśli wolicie Rafaello parfait zawojuje kubki smakowe każdego wielbiciela tego kokosowego przysmaku.Na przygotowanie go poświęcisz nie więcej niż 30 minut,1 porcja idealnie zaspokoi bóla na coś słodkiego. Jeśli macie chęć na więcej kokosowych inspiracji zapraszam też na Rafaello bez pieczenia na zimno oraz na tort Rafaello . Poprawa humoru gwarantowana,tak więc nie zastanawiajcie się długo i zróbcie swoje własne deserki Rafaello.




czwartek, 12 listopada 2015

Jaglane trufle z białą czekoladą






Św. Marcin zamiast na białym koniu przybył niesiony porywistym wiatrem w asyście ciemnych chmur. Wiatr ten narobił bałaganu wzbijając w powietrze połacie suchych jak pieprz liści. Liście wirowały w dzikim tańcu zahaczając o nagie już prawie gałęzie drzew i lądując na balkonach i samochodach. Momentami słońce próbowało się przebić przez chmury, jednak finalnie dało za wygraną. Ciepła flanelowa pościel namówiła mnie na leniuchowanie i większość dnia postanowiłam spędzić w jej ciepłych objęciach. Stefek dzielnie mi towarzyszył,co jakiś czas leniwie zmieniając miejscówkę w obrębie łóżka. Co jakiś czas żółte liście wirujące za oknem przypominały mi o dzisiejszej pogodzie. Pomyślałam,że jednak pogoda i tak jest dość łaskawa, dawniej,gdy byłam jeszcze dzieckiem listopad potrafił dać w kość. Duże przymrozki przeplatały się z wiatrem i pluchą a listopadowe dni były szare, ciemne i bez wyrazu. Popołudnia spędzałam przy kaflowym piecu, obserwując jak deszcz zacina o kuchenne szyby a wiatr wściekle roznosi dym z komina sąsiadów na wszystkie strony świata. Jak już jesteśmy przy Św.Marcinie to musicie wiedzieć,że babcia co roku piekła gęś w staromodnej gęsiarce w bratrurze. Przepisu już niestety nie pamięta ale gęś smakowała genialnie. A po gęsi podwieczorek,a w jesiennym menu najczęściej bywały ciasta drożdżowe, oponki lub kruche paluchy z kminkiem. Przyznam szczerze,że długie jesienne wieczory nie dłużyły mi się. Dziadek snuł swoje opowieści, słuchaliśmy razem Matysiaków w radiu,a gdy naszła nas chęć to jedliśmy drożdżowe paluchy popijając herbatą z imbryka.
Za to wczoraj u mnie jesienny nastrój poprawiały jaglane trufle z białą czekoladą i wiórkami kokosowymi. Przyznam się szczerze,że długo zastanawiałam się czy je zrobić. Przepis na nie przewinął mi się w ubiegłym roku i tak sobie czekał aż dojrzeję aby go wcielić w życie. Trufle zrobiłam, skosztowałam i przepadłam bo smakują obłędnie. Małe,pyszne, kokosowe, nie sposób im się oprzeć,koniecznie wypróbujcie.



piątek, 6 listopada 2015

Jesienny torcik z jabłkami i kremem kajmakowym





Przyszedł Listopad, rozlał białe mleko mgieł, które opatuliły szczelnie w swoich objęciach całe miasto i ciężką kurtyną stłumiły wszystkie dźwięki. Wraz z nimi przyszedł chłód,przejmujący i bezlitosny. Szybko nauczyłam się,że wyjście z Rudziszonem na spacer bez rękawiczek zaowocuje skostniałymi dłońmi,które ciężko będzie ogrzać po powrocie do domu. Czajnik dostał u mnie pełny etat, herbatki z miodem i cytryną lub z sokiem malinowym na stałe wpisały się w te krótkie już listopadowe dni. Żeby umilić sobie wieczory palę świeczki o zapachu cynamonu i pomarańczy a moje stopy rozgrzewa ciepła flanelowa pościel. Rudziszonowa w końcu zakończyła zrzucanie sierści i powoli zarasta zimowym futerkiem, wszyscy szykujemy się na nadejście zimy.
Raz czy dwa razy w ciągu dnia słońce przebija się przez mgłę i rzuca kilka ciepłych promieni dając nadzieję,ze być może zima nie będzie taka ostra jak przepowiadają górale.
Czy przesadzę gdy powiem,że moje myśli zaczynają krążyć wokół świąt??? Ostatnio wyciągnęłam pudło z ozdobami świątecznymi planując co dokupić aby choinka prezentowała się elegancko. Odkurzyłam też strony 'Nigella świątecznie' ciesząc oczy pięknymi fotografiami i planując co w tym roku wrzucę na warsztat. Hm ale póki co wrócę jeszcze do mglistego Listopada i tego co aktualnie w kuchni Five o'clock. Przedstawiam wam tort jesienny z kremem kajmakowym. Jak dla mnie to kolejna propozycja,którą mogę zaszufladkować jako smak jesieni. Wykorzystałam przepis na popularne ciasto amerykańskie lub też przez niektórych nazywane wiewiórką. Upiekłam go w tortownicy i przełożyłam kremem kajmakowym. Wierzcie to połączenie idealne. Ciasto z korzennym posmakiem i jabłuszkami idealnie współgra z kremem. Jest aromatyczne, wilgotne ale niezbyt ciężkie. Wspaniale sprawdzi się na popołudniowej herbatce (testowałam).
Nawet Stefek wykazał zainteresowanie i ruszył swój leniwy ogonek żeby zwietrzyć cóż to postawiłam na stole,a musicie wiedzieć,że jego mało co rusza :)



środa, 4 listopada 2015

Five o'clock po godzinach- Październik




#1 Ciągnie wilka do lasu #2 Moja kasztanowa dupka 3# Jesienny dywan 4# Uwaga!!! Kot na planie 5# Teren-Rzeczyca  6# Pierwszy przymrozek 7# Kocie strachy 8# Urodzinowa Peppa 9# Teren-Przyszów 10# Rudziszon w plenerze 11# Kiego grzyba #12 A kto to ta jesień???